Sunday, October 12, 2014

Bardzo drogi liść

Widok na rzekę z mostu Maha Bandoola

Liść oraz zdjęcie z dedykacją od Onshi. PUTAO, tam gdzie zaczynają się wyprawy w Himalaje. Tym razem zapewne mi się nie uda, ale zdjęcie od Onishi będzie mi przypominać żeby kiedyś wrócić. W tle książek o Myanmar, fauna i flora oraz przepiękne zdjęcia autorstwa Onishi. Przepiękne!
Bardzo żałuję, że Pan Onishi nie publikuje swojego bloga po angielsku. Po tylu latach podróżowania, będą obwołanym ekspertem od turystyki Myanmar, jego wiedza musi być przeogromna. Samo spędzenie jednego popłudnia w jego towarzsytwie było sympatyczne i pouczające. Wyczułam niezwykłą wrażliwość oraz ciekawość, które zapewne pomogły mu w wieloletnich podróżach i dokumentowaniu dziekiej przyrody. Dowiedziałam się od niego, że połów ryb przez ludzi, w symbiozie z delfinami rzecznymi, jest już prawie wygasający. Rzeka staje się zbyt zanieczyszczona dla delifinów, wobec czego można je spotkać tylko w górncyh częściach rzeki obecnie,a nie jak kiedyś na całej długości oraz w delcie.


Poziom zaawansowania w transporcie rzecznym, Yangon.

Rozglądając się dookoła można by pomyśleć, jakie zaniczyszczenie, przecież to jest kraj bardzo zacofany przemysłowo, skąd problem? Zacofanie dotyczy wszystkich aspektów, również ochrony środowiska niestety. Łodzie pływające po rzece nie mają żadnych norm środowiskowych, odpady które są zrzucane do rzeki nie mają konsekwencji również. W prawdzie nie sprawdziłam dokładnych danych (o ile takie istnieją), ale coś mi podopowiada że tak właśnie może być... niestety więc już niedługo fenomen symbiotycznego połowu ryb przez delfiny i ludzi zniknie bezpowrotnie.

Powót na nogach przez most Bandoola z pięknym widokiem na miasto i na pagody. Rozmowa z Onishi bardzo inspirująca, podróże po Birmie rozpoczął w 1990 kiedy jeszcze mieszkało się w Yangonie w getcie dla obcokrajowców i nie można było poza Yangon wyjechać. Przechodząc przez most są jeszcze posterunki militarne z wiórkami piachu jako obwarowanie i umocowanie na broń. Tylko w jednym posterunku był wojskowy i generalnie nie zwracał uwagi na nas idących. Podobno oprócz stanów Shan i Kachin nie ma już problemów z poruszaniem się po kraju. Te dwa stany nie akceptują przynależności do republiki i walczą o niepodległość. Patrz mój post odnoszący do wiadomości z Myanmar.


Widok na rzekę z mostu Maha Bandoola

Nie wiem czy uda mi się dotrzeć do jeziora Indawgyi, bliskość z Kachin i podobno znów jest niedostępne.. to samo z kilkoma miejscowościami które mam na myśli, są położone w łóżku nielegalnych kopalni i raczej nie miłe traktują przybyszów..Ale to wszystko przede mną.
Na razie rozkoszowałam się bardzo pouczająca rozmową z Onishi oraz ciekawostkami na tematy podróżnicze. Był zainteresowany Polską kiedy wspomniałam że na Wiśle może odnaleźć stare barki takie jak w Myanmar. Ciekawostką prawda ?
Czeka mnie jeszcze wieczór i jeszcze nie wiem gdzie mnie nogi poniosą. Na pewno będzie ciekawie.
Jutro wylatuję do Sittwe, gdzie przenocuję, a rano postaram się złapać prom do Mrauk-U. Czas dobrej passy internetowej dobiega końca.

Książka Onishi w tle, na pierwszym planie widokówka z Putao.

Bardzo drogi liść, kosztował około 15$. Czytaj mój wpis o przygodzie z mnichem, żeby poznać całą historię.




No comments:

Post a Comment