Tuesday, February 28, 2012

Lądowanie na Tasmanii

Na drugi dzien po przylocie juz bylam na Tasmanii. Temperatura bardziej znosna, po Sydnej gdzie bylo 30 stopni plus wieczorna burza, na wyspie przywitalo mnie mile 15 stopni i slonce. Wylatkowo mily kierowca busa oraz rewelacyjne zakwaterowanie w ArtHouse hostel - cos za niespodziewanie wspanialy poczatek przygody. Zwlaszcza po niefortunnym poczatku w Sydney, z Funk House, gdzie jakos pokoi i czystosc pozostawiala wiele do zyczenia (znow te karaluchy!).



Funk House - Sydney
Juz pierwszego dnia zdazylam dorobic sie opalenizny, zeby nie powiedziec poparzen, wylegujac sie krotka godzinke w parku w Launceston - Central Park.

3 godzinki w lokalnym parku Cataract George, i juz widzialam pierwsze kangury i wallabi!
Dwa razy skorzystalam tez z autostopu, bo ciut za daleko wypuscilam sie na piechotke, bez mapy i ze zwichnietym kolanem. Nikt mnie nie uswiadomil ze Cataract George to nie tylko jeden spacerek, ale caly ogromny park gdzie odbywaja sie marsze na orientacje, a zapuszczanie sie w wyzsze partie gor zazwyczaj odstrasza zwyklych turystow, poniewaz zewszad strasza tabliczki "tylko dla doswiadczonych wspinaczy" lub "uwaga, niebezpieczny szlak", gdzie po prawdzie "niebezpieczny" oznacza ze nie jest wyasfaltowany i troszke trzeba sie pomeczyc wspinajac sie po stromych stopniach pod gore.





Launceston Cataract George

2 comments:

  1. Tylko prosze nam sie tam nie zgubic bo forty bema czekaja ;))

    ReplyDelete
  2. Horoskop mówi, że osoba urodzona 5 marca jest odważna, przebojowa i lubi niezwykłe podróże??!!! Znasz kogos takiego? Buziaczki GB

    ReplyDelete